Nasi na Szago – czyli koniec pucharowej walki w Borach Tucholskich i na Kociewiu
7 i 8 listopada 2015 odbyła się ostatnia impreza dwóch pucharowych cykli – Borów Tucholskich i Kociewia. Jak zwykle gościnnie przyjął nas w Osieku UKS Włóczykij.
Tym razem w zawodach nie odnieśliśmy zwycięstw. Przyczyn było kilka – bardzo silni rywale, nietypowe kategorie, noc, deszcz, długie dystanse. W kategoriach dla naszych: TP, TD, TJ i TZ mogli startować zawodnicy bez względu na umiejętności, doświadczenie i wiek. Uczniowie podstawówek rywalizowali ze studentami, początkujący z uznanymi „firmami”. Poza tą pierwszą pozostałe kategorie rozgrywano w nocy, we mgle, pod koniec zawodów w deszczu. TP miała do pokonania 6,5 km, TD 10 km, TJ prawie 17 km, a TZ 24 km. Wygląda dość łatwo, tyle, że odległości podaje się po liniach prostych miedzy punktami. A idźcie w ciemności na przełaj przez las, czyli na „Szago”. Tylko najlepsi to potrafią. Reszta szuka łatwiejszych dojść – drogi, ścieżki. A wtedy 17 kilometrów dziwnie wydłuża się do 25, a z kolei 25 do 35-40. Jeśli ktoś jeszcze przy tym błądzi, a jest ambitny i chce odnaleźć wszystkie punkty, to takie zawody mogą być ciężką wyprawą. Organizatorzy nie ułatwiali sprawy, stawiając punkty kontrolne np. na jakichś mokradłach. Mapa pełna, bez wycinków, obrotów, luster, czyli łatwa, ale … Mało dokładna (skala 1:25000), nieaktualizowana od kilkudziesięciu lat, czarnobiałe „barwy” (rzeczka wygląda jak droga leśna). Tak właśnie wygląda Szago – i wielu to docenia, bo startowało na pewno ponad 200 zawodników.
Wyniki można zobaczyć na stronie UKS Włóczykij Osiek. Podam więc tylko: 3. miejsce Emili Malinowskiej (z Pawłem Radtką z Włóczykija) w TZ – bardzo dobry wynik. Ważniejsza dla nas była inna sprawa – na tych zawodach udanie zakończyliśmy obfitujący w sukcesy cykl dwóch pucharów. O tym w innym miejscu.
Józef Malinowski